Oba zespoły Superligi Mężczyzn zagrały, tak jak nas do tego przyzwyczaiły. Można tak chyba powiedzieć bo znów, „jedynka” na wyjeździe przegrała a „dwójka” po walce zwyciężyła.
Zespół oznaczony nr 1 pojechał tym razem do Tomaszowa Mazowieckiego na mecz z Pilicą. Bojowe nastroje, dobry humor nie opuszczał zawodników. Niestety tory zweryfikowały formę i możliwości a gospodarze wypunktowali wszystkie słabości zespołu.
Mecz był do wygrania, szczególnie że w pierwszym bloku zwycięstwo odniósł Mateusz Borowski, pewnie zwyciężając Pawła Osińskiego (3:1, 541-517). Troszkę pechowo i w dziwnych okolicznościach przegrał Artur Piosik z Michałem Dębickim. Przy 2:2 o zwycięstwie decydował wynik łączny. Dziwne okoliczności polegały na tym, że zawodnik gospodarzy 3 rzuty z drugiego seta „odgrywał” na końcu gry. Niedoskonały program komputerowy zarządzający kręgielnią lub (przypuszczenie) nieznajomość możliwości systemu, nie pozwolił dokonać korekty rzutów, występujących podczas gry. No cóż troszkę pechowo i nerwowo się zrobiło w naszym zespole.
Na półmetku gry było 1:1 i 23 kręgli naszej przewagi. Niestety w drugim bloku nie pokazał dobrej formy Maciej Kląskała, który słabo grał do pełnego ustawienia i mimo przyzwoitej gry w zbierane nie potrafił wygrać dwóch setów, z miernie grającym tego dnia liderem z Tomaszowa – Tadkiem Śliwińskim. Obok nasz lider Bartek Krug grał nierówno i nie potrafił znaleźć rozwiązania na dobrze dysponowanego tego dnia Macieja Witka. Zespół z Wronek szukał jeszcze szansy – zmieniając Kląskałę na młodego Gracjana Machaja, który zaliczył drugie swoje wejście w superlidze. Gracjan grał swoje ale nie był w stanie ograć Śliwińskiego, który zagrał jeden dobry tor i odjechał zdecydowanie na wyniku.
Nasza drużyna przegrała 1:4 (2157-2197) i znów straciła punkty, wcale nie będąc dużo słabszym zespołem. Szkoda, bo na tym etapie sezonu ciężko złapać już realną szansę na dobre miejsce w końcowym rozrachunku. Dodatkowo zwycięstwo w Tomaszowie mogło otworzyć drogę do walki o czwartą lokatę naszemu drugiemu zespołowi.
Drugi zespół podejmował Tucholankę Tuchola. Zespół zajmujący ostatnią pozycję w tabeli powinien być łatwym rywalem ale wcale tak nie było. Pierwszy blok, w którym zagrali z naszej strony bracia Tomasz i Michał Pajor przegrali minimalnie swoje pojedynki. Oboje przy remisach 2:2 byli minimalnie gorsi od swoich rywali w wynikach łącznych. Odpowiednio z Leszkiem Gierszewskim (556-560) i Rafałem Przytarskim (537-538).
Mecz zaczął się więc dramatycznie i też tak się kończył. W drugim bloku nasi musieli wygrać dwa pojedynki i być lepsi na sumie. Jeden z pojedynków Szymona Adamczaka z Andrzejem Suchomskim był pewnie 3:1 (538-496). Obok jednak Filip Brzóska przegrał dwa pierwsze sety z Markiem Gierszewskim. Gdy Filip wygrał set trzeci, wiadomo było że o meczu zadecyduje ostatni tor, w którym nasz zawodnik musi wygrać i odrobić 8 kręgli straty by padł remis w meczu. Każdy kręgiel więcej dawał nam zwycięstwo. Dodatkowe emocje były po pełnych, w których rywal był lepszy o 3 kręgle. Filip musiał wejść na najwyższy poziom swoich umiejętności w grze do zbieranych by wyszarpnąć zwycięstwo. Udało się – doskonała końcówka i premia w ostatnim rzucie dała nam upragnione zwycięstwo w tym secie, pojedynku i ostatecznie meczu !
3:2 (2176-2136) i 3 punkty do tabeli. Tak miało być i tak się stało – choć było bardzo gorąco. „Dwójka” cały czas realnie może myśleć o walce o „final four” – ostatecznie potrzebuje do tego również lepszej gry naszej „jedynki” by zabierała punkty najgroźniejszym rywalom.
W kolejnej kolejce arcyważny wyjazd do Gostynia naszej „dwójki” i podejmowanie lidera tabeli „Polonii 1912” Leszno przez „jedynkę” we Wronkach. To wszystko już 2 lutego…