Co w kręglach piszczy? Sezon ligowy 2020/2021

Po pierwsze, przygotowanie 

 Po przerwie pandemicznej nasi zawodnicy i zawodniczki wrócili do treningów pełni motywacji i chęci do gry o najwyższe cele. Przygotowania do sezonu przebiegły pomyślnie i zgodnie z planem. Poza wytężoną pracą na torach przy Placu Targowym, żeńska i męska ekipa wspólnie udały się na krótkie zgrupowanie do Valašské Meziříčí w Republice Czeskiej. Wyjazd nastawiony był na intensywne granie w krótkich odstępach czasowych, aby przystosować do trudów nadchodzącego sezonu. Pomysł by drużyny kobiet i mężczyzn przygotowywały się razem wprowadził również element integracyjny, co wpłynęło pozytywnie na całą grupę. Zmagania na czeskich obiektach dostarczyły cennych informacji naszym ekipom, wskazując dobre oraz słabe elementy gry nad którymi zawodnicy pracowali po powrocie do Wronek.  Następnie, w związku z odejściem kapitana naszej drużyny, Bartosza Kruga do ligi niemieckiej,  gracze Dziewiątki mieli okazję zagrać dwa mecze towarzyskie z nową drużyną Bartka – SKC Kleeblatt Berlin. Mimo, że nie był to mecz o punkty, to stanowił ważny element na ostatniej prostej przygotowań do sezonu ligowego. Po tak przepracowanym okresie przygotowawczym, nasze drużyny były gotowe na walkę o medale w Superlidze. 

I runda – false start 

 Dziewczęta rozpoczęły zmagania w Superlidze od meczu z Czarną Kulą Poznań na własnym obiekcie. Od początku było jasne, że to spotkanie do łatwych należeć nie będzie, jednak nasze panie odpowiednio przygotowane, z pozytywnym nastawieniem zamierzały dobrze wejść w nowy sezon ligowy.  Niestety, stało się dokładnie odwrotnie, zawodniczki z Poznania set po secie punktowały, a mecz zakończył się bolesnym (6:0) na korzyść poznanianek. Wynik mimo, że jednostronny nie odzwierciedla przebiegu spotkania. W trzech z czterech pojedynków decydowały niewielkie różnice, naszym reprezentantkom zabrakło przede wszystkim chłodnej głowy w końcówkach setów i nad tym należało popracować przed następną kolejką. Dwa tygodnie później bez zbędnego rozpamiętywania zawodniczki Dziewiątki przystąpiły do spotkania na trudnym terenie w Tucholi. Mecz z inną drużyną, na innym obiekcie, jednak scenariusz taki sam jak w rywalizacji z Czarną Kulą. Pojedynki bardzo wyrównane, suma raptem 12 kręgli na korzyść Tucholanki, a wynik meczu aż (5:1) dla gospodyń. Drugi mecz naszych pań o bardzo podobnym przebiegu, po raz kolejny nie brakuje naszym zawodniczkom umiejętności, a jedynie pewności siebie i spokoju do końca gry. Nie było to wymarzone wejście w sezon dla wronieckiej drużyny, te dwa spotkania odciskają swoje piętno na dalszej części rywalizacji naszej ekipy w Superlidze kobiet. Kolejne dwa mecze również kończą się porażkami (1:5) z Wrzosem Sieraków oraz (0:6) z Alfą-Vector Tarnowo Podgórne. W tych spotkaniach rywalki zdecydowanie przeważały nad Dziewiątką, nasze dziewczęta niestety dotknął poważny kryzys, w grze było widać frustrację i bezsilność. Choć bardzo chciały zwyciężyć i przełamać złą passę, to efekt był odwrotny. Pierwszą rundę panie zakończyły na ostatnim miejscu w tabeli, nie zdobywając żadnego punktu. Znajdując się w takiej sytuacji ciężko myśleć pozytywnie, jednak przed rundą rewanżową należało zmotywować damską ekipę by podjęła walkę i uwierzyła w siebie w kolejnych spotkaniach. Ku temu zostały podjęte przez klub odpowiednie kroki..

Szpital na Targowichu 

 Panowie na swoje pierwsze ligowe spotkanie udali się do Leszna, by powalczyć o punkty z Polonią. Mecze w Lesznie dla naszej ekipy są często  trudne i nieprzewidywalne. Dodatkowo przez kontuzję dłoni z gry wypadł Arkadiusz Stachecki, jeden z filarów drużyny, a nowy kapitan Dziewiątki – Gracjan Machaj przystąpił do meczu z urazem kolana. Mimo tych osłabień cel na mecz był jeden, wywieźć komplet punktów z leszczyńskiej kręgielni. Początek meczu nie był zbyt udany w wykonaniu naszych reprezentantów, dlatego pierwszy blok padł łupem gospodarzy. Natomiast w dalszej części spotkania wronczanie konsekwentnie odrabiali starty doprowadzając ostatecznie do zwycięstwa (6:2). Okazałym rezultatem 618 kręgli popisał się Piotr Kieliba, jego wynik znacząco przyczynił się do odrobienia strat z pierwszego bloku i wygranej w całym meczu. Nasi gracze w dobrych nastrojach mogli wracać do Wronek i przygotowywać się do spotkania na własnym obiekcie z Czarną Kulą Poznań. Do składu na ten mecz wrócił zdrowy i gotowy do gry Arek. Niestety w przypadku Gracjana uraz kolana okazał się poważniejszy i stało się jasne, że w najbliższych meczach nie wystąpi. Nie przeszkodziło to naszym panom w odniesieniu kolejnego zwycięstwa, tym razem (7:1). Nie był to mecz na najwyższym poziomie, jednak wroniecka ekipa od początku kontrolowała przebieg spotkania i skutecznie punktowała w każdym bloku. Najlepszy wynik w drużynie po raz kolejny osiągnął Piotr Kieliba grając tym razem 597 kręgli. Wszystko dobrze się układało dla naszej drużyny do wyjazdowego meczu z Wrzosem Sieraków, słabsza gra Dziewiątki poskutkowała remisem (4:4). Mimo wygrania 4 z 6 pojedynków przez naszych graczy, to gospodarze uzyskali lepszą sumę zdobywając tym samym 2 punkty drużynowe i doprowadzając do remisu. Tym razem Panowie nie zachowali zimnej krwi i podarowali punkty rywalom. Zgodnie z kalendarzem kolejnym przeciwnikiem naszej ekipy miał być Start Gostyń, jednak wprowadzone obostrzenia zawiesiły rozgrywki ligowe. Po powrocie, nim władze ligi zaplanowały dogodne terminy odegrania zaległych kolejek, nasi gracze przystąpili do meczu rewanżowego z Polonią Leszno. Do gry w tym meczu wrócił Gracjan, jednak ten sezon zdążył nas przyzwyczaić, że nie oszczędza nikogo, dlatego z powodu choroby w składzie zabrakło Piotrka Kieliby. Chłopcy znów musieli sobie radzić bez jednego z kluczowych zawodników. Wyrównana walka toczyła się w prawie każdym pojedynku, lecz ostatecznie wronczanie odnieśli dość pewne zwycięstwo (5,5:2,5). Ta wygrana napawała delikatnym optymizmem przed trudnym zaległym spotkaniem ze Startem Gostyń. Mecz na własnym obiekcie z ekipą Startu niestety obnażył słabości naszej drużyny w tym sezonie. Pierwsze dwa bloki zostały zdominowane przez gości, nawet bardzo dobre 605 kręgli Arka nie pozwoliło na ugranie punktu. Przed Gracjanem i Mateuszem Goździkiem, którzy grali w ostatnim bloku zostało postawione arcytrudne zadanie odrobienia dużych strat. Panowie walczyli do końca uzyskując 594 kręgle (Gracjan) i 598 kręgli (Mateusz), jednak wystarczyło to jedynie na wygranie swoich pojedynków i zmniejszenie wymiaru porażki. Mecz zakończył się zwycięstwem Gostynia (6:2). Sytuacja naszej drużyny zaczęła się komplikować, a kolejne spotkanie wcale nie miało być łatwiejsze, gdyż w meczu wyjazdowym mierzyliśmy się z obrońcami tytułu mistrzowskiego – Alfą-Vector Tarnowo Podgórne. Oczywiście Dziewiątka tradycyjnie już przystąpiła do spotkania osłabiona brakiem borykającego się z anginą Piotra. Nasi gracze nie chcieli popełnić błędu sprzed tygodnia, kiedy to dwa pierwsze bloki w wykonaniu drużyny przeciwnej zabiły mecz. Plan udał się w stu procentach, 4/4 pojedynki wygrane i całkiem spora przewaga w kręglach. Czuć było optymizm w szeregach wronczan. Zadanie dla Maćka Olczyka i Bartka Ruszczyka w ostatnim bloku było jedno – utrzymać korzystną przewagę na sumie kręgli. Misja tylko z pozoru łatwa, ponieważ przeciwnicy wypuścili do boju swoich najlepszych i najbardziej doświadczonych graczy. Finalnie doświadczenie zawodników Alfy zwyciężyło i zdołali odrobić straty z nawiązką, co spowodowało, że mecz teoretycznie wygrany przez naszą ekipę zakończył się remisem (4:4). Punkt wywieziony z bardzo trudnego terenu również cieszył, jednak patrząc na cały przebieg spotkania pozostał spory niedosyt, gdyż była to dobra okazja do zwycięstwa z mistrzami Polski. Męska drużyna Dziewiątki zakończyła I rundę na 3 pozycji z jednopunktową stratą do drugiego Startu Gostyń. Przed meczami rewanżowymi sytuacja w ligowej tabeli wciąż pozostawała otwarta. 

Z piekła do nieba 

 Przed drugą rundą nasza kobieca drużyna znajdowała się w trudnej sytuacji. Seria porażek mocno podcięła skrzydła dziewczynom, które regularnie, ciężko pracowały na treningach, lecz efekt wciąż był taki sam. Nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych środków, dlatego trenerka zespołu – Edyta Kląskała dołączyła do drużyny psychologa sportowego – Bartosza Roszaka. Zarówno dla naszego klubu jak i dla polskich kręgli jest to nowinka. Żaden klub w Polsce nie korzysta regularnie z pomocy psychologa, a przecież nie od dziś wiadomo jak ważna jest odpowiednia mentalność w odnoszeniu zwycięstw. Nasze dziewczyny początkowo sceptycznie nastawione, polubiły pracę z Bartkiem, która dość szybko zaczęła przynosić efekty. Pierwsze spotkanie rewanżowe odbyło się na trudnej technicznie poznańskiej kręgielni z niepokonaną dotąd Czarną Kulą. Wronczanki rozpoczęły spotkanie wyśmienicie, 547 kręgli Julii Brodziszewskiej i 572 kręgle Julii Sidło dały pewne 2:0 i 69 kręgli przewagi po pierwszym bloku. Druga część meczu nie obfitowała w tak okazałe rezultaty, jednak Wiktoria Jądrzyk oraz Julia Paszyk zmieniona przez Sandrę Szczepską utrzymały wypracowaną przewagę i pierwsze zwycięstwo (5:1) naszych dziewcząt stało się faktem. Wygrana dodała wiary damskiej ekipie oraz przekonania, że praca z psychologiem ma sens. Kolejne spotkanie Dziewiątki odbyło się dopiero trzy miesiące później, było to spowodowane wprowadzonymi obostrzeniami. Tak długa przerwa od ligowych potyczek nie wpłynęła jednak negatywnie na formę pań. Ostatniego dnia lutego udały się do sąsiedniego Sierakowa na rewanż z Wrzosem. Pierwszy blok zakończył się remisem, po jednym wygranym pojedynku dla obu drużyn, lecz gospodynie wypracowały przewagę blisko 50 kręgli. Drugi blok okazał się również bardzo wyrównany. Celem Patrycji Grzelak oraz Julii Sidło było nie tylko wygranie swoich pojedynków, ale również zniwelowanie przewagi gospodyń w kręglach. Walka toczyła się do ostatniego rzutu. Nasze panie świetnie wytrzymały nerwową końcówkę odrabiając starty i odnosząc kolejne zwycięstwo (5:1). Był to świetny mecz naszych dziewcząt, które udowodniły, że pod względem mentalnym wzniosły się na wyższy poziom. Drużyna w dobrych nastrojach mogła przygotowywać się do następnego spotkania. We wtorkowy wieczór na własnym obiekcie podejmowaliśmy Alfę-Vector Tarnowo Podgórne. Mecz znakomicie otworzyły Julia Paszyk (592) oraz Julia Brodziszewska (589) pewnie wygrywając swoje pojedynki oraz wypracowując przewagę ponad 90 kręgli. Po takim początku drugi blok pozostawał tylko formalnością i nasze panie jej dokonały, przypieczętowując tym samym trzecią z rzędu wygraną (5:1). Z ostatniego miejsca w tabeli drużyna Dziewiątki rozpoczęła wręcz sprint ku miejscom na podium, stwarzając sobie realne szanse na medal. Zwycięstwo w meczu z będącą o pozycje wyżej  Tucholanką mogło pozwolić na zajęcie drugiej pozycji. Znacznie bardziej pewna siebie niż na początku sezonu nasza drużyna przystąpiła do rywalizacji z Tucholą na Targowichu. Pierwszy blok na remis, każda z drużyn wygrała po jednym pojedynku i nie uzyskała przy tym ani kręgla przewagi. Stało się jasne, że drugi blok zdecyduje o losach meczu. W tej rundzie panie przyzwyczaiły nas, że nie marnują okazji na zwycięstwo. Nie było więc inaczej i w tym spotkaniu. Patrycja Grzelak i Julia Sidło pewnie wygrały swoje pojedynki i doprowadziły do zwycięstwa (5:1). Druga runda dobiegła końca. Nasze dziewczęta podczas jej trwania przeszły piorunującą przemianę. We wszystkich meczach rewanżowych odniosły zwycięstwo w stosunku punktowym (5:1). Z ostatniego miejsca awansowały na drugą pozycję. Jednak, co najważniejsze zyskały wiarę w siebie, udowodniły, że potrafią wygrać z każdą ekipą i stworzyły zgraną drużynę. Zwiastowało to niezwykle ciekawą trzecią rundę spotkań. 

Czarne chmury 

 Pierwsze spotkanie rewanżowe naszej drużyny odbyło się jeszcze podczas trwania pierwszej rundy i zakończyło się zwycięstwem Dziewiątki (5,5:2,5). Niestety był to najlepszy rezultat uzyskany przez panów w drugiej rundzie. Dalej miało być już tylko trudniej i coraz słabiej. Mecz z Czarną Kulą, mimo że na wyjeździe powinien być tylko formalnością. Od początku to spotkanie nie układało się po naszej myśli, pierwszy blok przegrany 2:0 z niewielkimi różnicami w kręglach. W kolejnych pojedynkach gra wyglądała podobnie, decydowały ostatnie sety. Te kończyły się częściej na korzyść gospodarzy. Z 6 pojedynków wroniecka drużyna wygrała tylko 2, a mecz zakończył się remisem (4:4) dzięki uzyskaniu wyższej sumy kręgli. Jeden punkt z tego spotkania wywieziony do Wronek, nie dawał drużynie satysfakcji lecz złość, że oddali punkt rywalom. Panowie wrócili do treningów, a mecz z Poznaniem potraktowali jako wypadek przy pracy. Na własnym obiekcie podejmując Wrzos Sieraków zamierzali się odegrać i pokazać, że wyciągnęli wnioski. Spotkanie po 2 blokach było bardzo wyrównane, o zwycięstwie decydować miał ostatni blok, w którym do boju ruszyły nasze mocne ogniwa – Arkadiusz Stachecki i Gracjan Machaj. Wydawało się, że zdołają przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Dziewiątki. Gra Arka była jednak tego dnia daleka od dobrej, stąd zmiana – Mati Kląskała wszedł do gry. Ciężko wchodzi się z ławki w kluczowym momencie meczu, lecz Mateusz dał przyzwoitą zmianę, niestety nie wystarczyło to na zwycięstwo w tym pojedynku. Gracjan mimo całkiem dobrej gry i uzyskania 600 kręgli również poniósł porażkę ze świetnie dysponowanym tego dnia Szymonem Koszem. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Wrzosu (6:2), a nad naszą męską drużyną zawisły czarne chmury. Nasi zawodnicy dalej ciężko pracowali na treningach i wciąż bardzo chcieli wyjść z dołka, w który wpadli. Kolejne mecze wyglądały jednak coraz gorzej. W wyjazdowym spotkaniu z Gostyniem, ekipa Startu po raz drugi udzieliła naszym panom lekcji gry w kręgle. Mecz zakończył się bardzo pewnym zwycięstwem gospodarzy (7:1). W ostatnim spotkaniu rudny rewanżowej przyszło nam się mierzyć z Alfą-Vector Tarnowo Podgórne na Targowichu. Rywalizacja ta również od początku toczyła się pod dyktando drużyny z Tarnowa. Dziewiątce brakowało argumentów, by podjąć wyrównaną walkę z ekipą mistrza Polski. Po 3 blokach wynik meczu (7:1) dla Alfy. Męska ekipa zakończyła drugą rundę trzema porażkami z rzędu. Pomimo bardzo słabej dyspozycji naszych panów, zachowali 3 pozycje w ligowej tabeli, lecz trzecia runda spotkań zapowiadała trudną walkę o utrzymanie tego miejsca. 

Dwa medale, kiepski sezon?  W związku z zaostrzeniem obostrzeń pandemicznych zarząd Sekcji Kręglarstwa Klasycznego podjął decyzję o zakończeniu rozgrywek Superligi Kobiet i Mężczyzn po rozegraniu dwóch pełnych rund meczowych. Oznaczało to dla naszego klubu zdobycie drużynowego Wicemistrzostwa Polski seniorek oraz drugiego Wicemistrzostwa Polski seniorów. Dla drużyny w tym składzie jest to sukces, który mamy nadzieję będzie przełomowym momentem. Jest to trzeci srebrny medal w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Seniorek w historii klubu, pierwszy medal od kilku sezonów i teraz czekamy na walkę o historyczne złoto.  Młoda drużyna składająca się głównie z juniorek, przeszła w tym sezonie wiele dramatycznych chwil. Początek sezonu był przecież kompletnie nieudany, po pierwszej rundzie dziewczyny marzyły by zdobyć jakiś punkt i odnieść w końcu zwycięstwo. Jednak gdy już raz wygrały, zaczęły robić to niezwykle regularnie i skutecznie. Komplet zwycięstw w rundzie rewanżowej pozwolił się przesunąć z ostatniego miejsca na drugą lokatę. Takiego scenariusza nie napisałby sam Hitchcock. Praca całego zespołu, trenerki i psychologa przyniosła efekty, a świadczą o nich osiągane przez wronczanki rezultaty. Nasze panie zafundowały nam sezon pełen dramaturgii i emocji, zakończony happy endem. Na naszych oczach narodziła się drużyna, która już wie, że potrafi wygrać z każdym. Należą się wielkie brawa dla dziewczyn za osiągnięty w tym sezonie wynik oraz przemianę jaką przeszły. Wierzymy w to, że dalej będą się tak rozwijać oraz regularnie bić o najwyższe cele. Natomiast panom nie udało się zrealizować w tym sezonie założonego planu, czyli obrony srebrnego medalu i podjęcie walki o złoto. Była to niezbyt dobra kampania w wykonaniu naszej drużyny. Patrząc z perspektywy poprzednich sezonów oraz tego jak duży potencjał posiada ta kadra, oczekiwania są znacznie wyższe. Prawdopodobnie znaczący wpływ na formę naszej ekipy mogły mieć ciągłe osłabienia związane z urazami czy chorobami, oraz nieregularne granie, związane z przerwami pandemicznymi. Teraz pozostaje chłopakom wyciągnąć jak najwięcej wniosków z niepowodzeń i w kolejnym sezonie ligowym wrócić mądrzejszym o te doświadczenia. Mimo słabszego okresu, zdobyli jednak medal, co daje choć trochę satysfakcji. Jak mawia pewne znane przysłowie lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Ten sezon, nieco inny niż poprzednie, dość dziwny, bez wsparcia kibiców, z ograniczeniami, jednak zapadnie nam w pamięci. Damska i męska drużyna zdobyły medal Mistrzostw Polski. To duży sukces i powód do radości. Oby kolejne sezony ligowe były tak obfite w medale, wszystko w rękach naszych reprezentantek i reprezentantów.