Tym razem 1:4 – jest postęp ;)

W konfrontacji z Alfą-Vector Tarnowo Podgórne nasze męskie drużyny nie mają jeszcze szansy. Słowo jeszcze nie jest na wyrost – w przyszłości dzięki rozwojowi naszej młodzieży będziemy zwyciężać, tego możemy być po prostu pewni.

Musimy zdecydowanie ocenić, że oba zespoły tarnowian są aktualnie sportowo zdecydowanie lepsi, choć niedzielne mecze w 16 kolejce nie były tak mocno zdominowane przez graczy z Tarnowa, jak to było we wrześniu – na początku sezonu.W pierwszym meczu spotkały się oznaczone z numerami II zespoły obu naszych klubów. W pierwszym bloku mógł podobać się pojedynek Tomka Pajora z Dawidem Strzelczakiem. Mimo przegranych dwóch pierwszych setów Tomek walczył ambitnie do końca. Doświadczenie Strzelczaka wzięło jednak górę – 3:1 (583-563). W drugim pojedynku liczyliśmy, że po udanym turnieju o Puchar Rzemiosła, Michał Pajor zawalczy z Marcinem Grzesiakiem. Niestety niska skuteczność, szczególne w grze do zbieranych, nie dała złudzeń kto jest lepszy a prawie 100 punktów straty na tym etapie meczu nie dawała też nadziei na korzystny końcowy wynik całej konfrontacji.

W drugim bloku, do ostatniego toru, sensacja wisiała w powietrzu. Bardzo dobrze grał przez 3 sety Patryk Janicki z liderem tarnowian Jarkiem Bonkiem. W decydującym ostatnim secie popularny James, mimo słabszego dnia, pokazał jednak klasę a nasz młodzieżowiec chyba nie wytrzymał presji i ostatecznie przy 2:2 przegrał sumę kręgli 565:535. Obok dobrą partię rozegrał Filip Brzóska, który tym razem słabiej zaczął i 121 kręgli w pierwszym secie nie wskazywało na bardzo dobry końcowy rezultat – 585. Filip przegrał tylko pierwszego seta z Tomkiem Masłowskim, w drugim po wyrównanej grze obu graczy nasz zawodnik wygrał 158-160 i to wyzwoliło w nim pozytywną energię, która przełożyła się na dobre łączne osiągnięcie.

Mecz zakończył się wynikiem 4:1 (2304-2197) dla gospodarzy.

Drugi niedzielny mecz, między „jedynkami” Tarnowa i Wronek, zakończył się takim samym rezultatem, choć w pierwszym bloku „zespół polskich gwiazd” (z Grędziakiem, Stacheckim i Torką) nie miał tęgich min. Szkoda, że nasi zawodnicy nie umieli wykorzystać dobrego otwarcia meczu i pogubili się w decydujących momentach meczu.

Rewelacyjne otwarcie zaliczyli Maciej Kląskała z Arkiem Stacheckim i Jarosław Maćkowiak z Leszkiem Torką. Oboje wygrali pewnie pierwsze sety. W drugim Maciej podtrzymał dobrą grę i w wyrównanym secie zwyciężył jednym „kołkiem”. To sprawiało, że Stachecki był w bardzo złej sytuacji. W trzecim secie po pełnych było jeszcze dobrze, niestety nasz zawodnik się zaciął w zbieranych i nie mógł z kryzysu wyjść przez około 30 rzutów, co skrzętnie wykorzystał gracz Tarnowa. Przegrany set trzeci i bardzo słabe pełne w czwartym w wykonaniu naszego zawodnika spowodowały, że pojedynek skończył się 2:2 i zwycięstwem w kręglach gospodarza (577-557). W równolegle toczonym pojedynku Jarek Maćkowiak nie poradził sobie w dwóch kolejnych setach, mimo że Torka grał przeciętnie jak na niego. W ostatnim secie Dziewiątka dokonała zmiany – Artur Piosik mógł jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Wronek – niestety tego nie zrobił i pojedynek zakończył się 3:1 (545-530). Drugi blok to „teatr dwóch aktorów”, po jednym z każdej z drużyn. Bartosz Krug grał na swoim wysokim poziomie, choć z małymi przestojami, które nie pozwoliły osiągnąć sześciuset kręgli. Jego konfrontacja z Piotrem Kaczmarkiem zakończyła się rezultatem 2:2 z dużą nawiązką w kręglach dla naszego zawodnika (551-595), który zdobył jedyny punkt dla naszej drużyny. W równoległym pojedynku Mateusz Borowski nie umiał postawić żadnej przeszkody dla świetnie grającego Michała Grędziaka, który rzucając 620 kręgli, pewnie ograł Borka 4:0 (620-525).

Podsumowując mecz, w pierwszym bloku była szansa, która rzadko się zdarza, by ograć dwie podpory drużyny z Tarnowa. Taki układ w meczu dawał nam zwycięstwo – ale jak to przeważnie bywa szczęście i umiejętności sprzyjają po prostu lepszym.

Wchodzimy w decydującą fazę rozgrywek Superligi Mężczyzn, w których nasze drużyny nie odegrają znaczącej roli. Na podsumowania przyjdzie jednak czas po zakończeniu rozgrywek.